Moje własnoręcznie posiane ziółka rosną coraz bujniej. Cieszą moje oko, nos i serce. Od niedawna również podniebienie. Na razie nie śmiało — bo szkoda mi tych pięknych młodych listków, co chwilę temu nasionkiem były — zaczynam używać ich w kuchni.
Tak na przykład, czerwona bazylia uświetnia chyba najprostszą z sałatek, a mianowicie caprese. Pomidory, mozarella, bazylia, dobra oliwa z oliwek i pieprz. Nic więcej nie trzeba. Może jeszcze kawałek świeżego i chrupiącego pieczywa. A moja czerwona bazylia pachnie tak intensywnie... Mniam! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz