SZUKAJ W BLOGU

niedziela, 30 października 2011

łapiąc świeżego powietrza...

Od dziecka byłam prowadzana na spacery. Muszę przyznać, że miałam nie zawsze rozumiałam dlaczego rodzice tak regularnie i konswekwentnie prowadzali nas do lasu lub nad Wisłę. Był czas, kiedy miałam im to nawet trochę za złe, bo wolałam inaczej spędzać czas. Jednocześnie jednak zawsze czułam silną presję, że mam być dobrym przykładem dla młodszych sióstr i w związku z tym przeważnie swoją niechęć chowałam do kieszeni i posłusznie szłam na spcer. Do narzekania i buntowania prawo miały siostry:). Przeważnie zresztą już w trakcie spaceru okazywało się, że wczale nie jest tak źle...
Dziś sama przepadam za spacerami po lesie, łąkach, parkach... obecność przyrody cieszy oczy a świeże powietrze i promienie słoneczne sprawiają, że chce się żyć, a świat nabiera jaśniejszych barw. Zima czy lato, ciągam więc mojego męża na spcery.
Dziś byłam w lesie. To pewnie już ostatni taki jeszcze prawdziwie złoto-jesienny spacer. W przyszłym tygodniu pewnie na drzewach już nie będzie liści. A dziś na tle zielonych sosen jeszcze ciągle czerwone, pomarańczowe i żółte dęby kanadyjskie, brązowe dęby zwyczajne, szakłak z żółto­pomarańczowymi liśćmi i czarnymi jagodami. Po jeziorku pływały łabędzie i w przezabawny sposób piły wodę. Porobiłam trochę zdjęć, niesty nie wzięłam „kabelka”, więc jeszcze nie mogę zgrać, ale mam nadzieję, że nadrobię to w ciągu kilku dni (jutro wieczorem?)... niestety mnie długi weekend nie dotyczy i trzeba wracać do Warszawy:( — w poniedziałek muszę być w pracy.

Młody łabędź pijący wodę

czwartek, 27 października 2011

początki zwykle bywają trudne...

Prawdę mówiąc myślałam, że założenie bloga będzie trudniejsze :). Cieszę się, że jest inaczej i poszło całkiem gładko. Właściwie nie do końca wiem, co mnie pokusiło, żeby pisać... po prostu podszept Dobrego Ducha. Nie wiem też jeszcze o czym dokładnie ten blog będzie — nie mam gotowego pomysłu. Pewnie będzie tu jeden wielki artystyczny bałagan, ale na pewno z odrobiną mechanicznej precyzji. W duszy mi gra, śpiewa i tańczy, ale na co dzień toczę boje z równaniami różniczkowymi któregoś tam rzędu  :)

Moje życie wywróciło się do góry nogami kilka miesięcy temu. Od tego czasu nauczyłam się masy rzeczy (jak choćby mechaniki samochodowej), których do tej pory nigdy nie robiłam. Początkowo to mnie przerażało i przygniatało, ale nie miałam wyboru. Teraz jestem dumna z tych swoich osiągnięć. Wiem też, że warto uważnie słuchać i podążać za głosem serca. We wszystkich trudnościach i zmaganiach, przez które przechodzę, Bóg mówi do mnie, pomaga odnaleźć prawdziwe moje oblicze i za każdym razem przytula z miłością, choćbym nie wiem jak bardzo była słaba. Na reszcie nie boję się nowych wyzwań i szukam z wytęsknieniem piękna i dobra w drobiazgach. One na prawdę są na wyciągnięcie ręki, choć często tego nie widzimy zamknięci w swoich skorupkach zmartwień. Wierzę, że to pisanie będzie takimi okruszkami dobra i piękna, które i mnie i Tobie pomogą zachwycać się każdym dniem :)

Małe i piękne wspomnienie wakacyjne!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...