SZUKAJ W BLOGU

niedziela, 13 listopada 2016

Roztoczańskie kapliczki

Przeglądanie i obróbka zdjęć z mojego urlopu idzie mi jak po grudzie. Głównie dlatego, że dużo zdjęć nie wyszło, są nieostre, poruszone. Światła było mało, padał deszcz, ręce były zmarznięte i czasem drżące z zimna lub zmęczenia... Trudno to wszystko uporządkować.

Ormiańska kamienica Pod Madonną na zamojskim rynku
z  wizerunkiem Maryi z Dzieciątkiem depczącej łeb smoka

Postanowiłam więc zacząć tematycznie. To tylko kilka kapliczek spośród naprawdę wielu, które mi było dane zobaczyć. Nie wszystkim robiłam zdjęcia, bo pogoda nie była sprzyjająca i czasem lepiej było jechać na przód niż zsiadać z roweru, wyciągać aparat w deszczu, itd. Niektórym robiłam zdjęcia, ale niestety zupełnie nie nadają się do publikacji ze względu na jakość, a raczej jej brak.

Święty Jan Nepomucen
z lekko przerażająco wyłupiastymi oczami :)

Musi wystarczyć to, co zamieszczam :). A dla mnie najbardziej malownicza i jakoś sercu bliska jest ta Maryjna z brzózkami po bokach.

Maryjna kapliczka z młodymi brzózkami
skradła moje serce


św. Krzysztof
Sergiy Radkevich

Kapliczka św. Romana
Zjawienie

środa, 26 października 2016

Zbiory, zbiory, zbiory...

Ciągle jeszcze zbieram plony z mojego balkonu. Nie ukrywam, że mam z tego dużo satysfakcji.


Wczoraj była sałatka z listków rukoli i pomidorków, które przynoszę do domu i kładę na parapecie, żeby dojrzały, bo na dworze za zimno i za mało słońca. Przeciwnie rukola, ta ma się po prostu wspaniale, mimo chłodów i deszczów, a może właśnie dzięki nim?

sobota, 22 października 2016

Trochę wspomnienień z września

Minął tydzień od mojego dobrze zapracowanego urlopu. Złapałam oddech. Pierwszy tydzień urlopu był pod znakiem przetworów i spraw różnych, odkładanych, które trudno załatwić chodząc do pracy. Efekt tego był taki, że czasu miałam mniej niż zwykle. Wiadomo, jak to przy garach, czas mija w błyskawicznym tempie, a i pozostałe sprawy wymagające jeżdżenia po mieście były czasochłonne.


Drugi tydzień spędziłam na Roztoczu, trochę na piechotę, trochę rowerem, mimo niezbyt sprzyjającej pogody (wiatry, chłód, mgły, mżawki i deszcze). Do pensjonatu wracałam po godzinach spędzonych na świeżym powietrzu dobrze zmęczona. Prysznic, obiado-kolacja i prawie natychmiast zasypiałam. Tak przynajmniej było na początku. Potem trochę przywykłam do wysiłku i powietrza, przestałam zasypiać na stojąco o godzinie 19.00. Musiałam też zrobić sobie dzień przerwy: pogoda była już na prawdę paskudna — tylko na godzinę przestało padać — a mięśnie zastrajkowały :). Ale nawet to nie pomogło nadrobić zaległości na blogu.


Z tego powodu, zanim przejdę do roztoczańskich pejzaży, dzielę się dziś jeszcze widokami z ciepłego września.



środa, 12 października 2016

Kasztaniaki

Dwa tygodnie temu w drodze powrotnej do domu uwagę przykuły kasztany. Na tyle skutecznie, że cała ich gromada wylądowała w płóciennej torbie razem z książką, do czytania w komunikacji, i drobnymi zakupami.

Kasztaniaki :)

W domu przy pomocy wiertełka, kleju na gorąco, markera, wykałaczek i zapałek powstały ludziki, gąsienica, konio-pies (w każdym razie coś na czterech nogach z ogonem:), „kicacze” (takie kicające stwory)...

Czworonożne zwierzę :)

gąsienice

Czworonozne zwierzę i kicacze

A ludziki — przyjrzycie się sami — dwa uśmiechnięte i jeden zły. Pierwszy był uśmiechnięty, drugi zły... to sami rozumiecie, że pytam: czy trzeci będzie smutny? Nie, trzeci będzie jak pierwszy, też uśmiechnięty... niech tak będzie :) Im więcej uśmiechniętych na świecie, tym lepiej.

Ludki trzy... i gąsienica w tle

środa, 7 września 2016

A wczorajsze południe spędziłam w pięknych okolicznościach...

Spacer w samo południe po Łazienkach zoowocował kilkoma zdjęciami :).


Było cudnie, ciepło, słonecznie, miłe towarzystwo koleżanki i jej małej dziewczynki. Czego chcieć więcej na progu jesieni. Robi się na sercu ciepło, a to ciepło gromadzę skrupulatnie na zimne deszczowe dni.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Spacery, spacery...

Kiedy tylko mogę wyruszam na spacer. To jeden z moich sposobów na odpoczynek. Lubię spacery po mieście, ale najlepiej odpoczywam wśród przyrody.


Przyroda powoli szykuje się już do jesieni, jarzębiny już czerwone, kasztany co raz większe, pierwsze żółędzie spadają z drzew, w lesie grzyby i wrzosy zaczynają kwitnąć...



Ale jeszcze ciągle jest zielono :)


i jeszcze kaczka :)

niedziela, 7 sierpnia 2016

Letnie róże

Zdjęcia są czerwcowe, bo wybierając się w ubiegłym tygodniu do Wilanowa niestety zapomniałam o aparacie. Aktualnie kwitną inne odmiany, ale nadal jest bajecznie. Wędrując po rozarium można się rozkoszować zapachami — każda odmiana ma swój niepowtarzalny zapach. Można usiąść na ławce i się zapomnieć.

Róże herbaciane na tle Pałacu

Baletnica w kolorze amarantowym z dodatkiem bieli

kolorowy zawrót głowy: i róż, i pomarańcz, i żółty...

A to tylko malutki fragment rozarium...

Dobrego niedzielnego wieczoru i nadchodzącego tygodnia! :) Dla mnie to koniec krótkiego urlopu. Od jutra wracam do pracy, z nową energią :).

Piękności!!!

sobota, 6 sierpnia 2016

Bukiet późnego lata

Stało się. Za nami już połowa lata, przyroda zmienia szaty. Łąki zaczynają kwitnąć wrotyczami i nawłocią, pachną też inaczej niż wiosną czy wczesnym latem. Zapach jest jakby bardziej pełny.

Kawałek letniej łąki w domowym bukiecie

Kawałek takiego lata mam właśnie w domu :).

piątek, 5 sierpnia 2016

Sierpniowe lenistwo

Sierpień zaczynam krótkim urlopem. Urlop nie jest bardzo urlopowy, w każdym razie nie wyjazdowy. Wypoczynek zaczęłam świętowaniem ślubu znajomych, a potem już bardziej domowo. Czas mija mi na drobnych remontach i robieniu przetworów.

Baldach na tle nieba prawie jak kosmiczny statek

Udało mi się też na dzień wyrwać do Rodziców i razem z Mamą wybrać na wycieczkę rowerową na bagna. Pogoda była cudowna, słoneczna z lekkim wietrzykiem, nie za gorąca. A oprócz zachwycającej flory udało nam się wypatrzyć kilka jaszczurek i żurawie. Niestety jedne i drugie za szybkie jak na moje zdolności fotograficzne, wiec dzielę się tyko zdjęciami przyrody nieruchomej :).

Kwieciście

Kolorowe moczary

W ramie z liści widok na bagno

Widok z wieży

sobota, 9 lipca 2016

Biały chłodnik

W lecie najlepsze zupy to chłodniki. Są rześkie, chłodne, i mają dużo płynu. W upał sprawdzają się doskonale. Chłodniki z botwinki, choć każdy robi je trochę inaczej, są u nas w Polsce popularne. Moja Mama od wielu lat robi je na przemian z białym chłodnikiem (ma jeszcze kilka innych zup na zimno w swoim repertuarze, ale te dwa najczęściej goszczą na stole w upały). Bazą tego chłodnika jest... żur. Ciekawi? To do dzieła!


SKŁADNIKI
  • wywar z warzyw (seler, marchewka, por lub cebula, korzeń pietruszki, seler naciowy, sól i woda)
  • żur w butelce
  • pieprz, sól
  • jogurt grecki
  • ogórki małosolne
  • ogórek długi świeży
  • ząbek czosnku
  • łodygi selera naciowego
  • rzodkiewki
  • koper
  • dymka
  • ewentualnie rukiew woda
WYKONANIE
Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić to ugotowanie wywaru z warzyw. Gdy będzie już gotowy, odławiamy włoszczyznę (nie będziemy jej już potrzebować) i wlewamy żur z butelki (ilość według smaku, ja zlewam płyn zostawiając mąkę na dnie, w zimnej zupie mąka nie wypada dobrze). Zagotowujemy wywar z żurem i odstawiamy do schłodzenia. W międzyczasie zabieramy się za siekanie. Wszystkie warzywa myjemy. Ogórki świeże obieramy i drobno kroimy, przekładamy do miseczki, wgniatamy ząbek czosnku, solimy, mieszamy i odstawiamy do lodówki. Ogórki małosolne, łodygi selera i rzodkiewki drobno kroimy. Podobnie robimy z zieleniną, czyli dymką (małą cebulkę kroimy w plasterki razem ze szczypiorem), rukwią wodną (nie jest konieczna ale swoim ostrym smakiem wzbogaca zupę) i koperkiem (ja przechowuję posiekany w słoiczku w zamrażalniku — tu nada się doskonale, będzie równie dobry jak świeży). Kiedy nasza baza jest już chłodna dodajemy jogurt i dokładnie mieszamy, a następnie dodajemy wszystkie posiekane warzywa (nie zapomnijcie o ogórku, który wstawiliśmy do lodówki!). Do smaku dodajemy świeżo zmielony pieprz i sól, jeśli potrzeba. Chłodnik wstawiamy do lodówki, żeby schłodzić. Jeśli zależy nam na czasie, można do talerzy wrzucić kostki lodu, żeby przyspieszyć chłodzenie. Z&drugiej jednak strony, warto poczekać, bo czas potrzebny na schłodzenie sprzyja też mieszaniu się smaków. Chłodnik będzie dobry także na drugi dzień. Lubię go za to, że jest rześki i ma w sobie chrupkie kawałki ogórków, łodyg selera naciowego, rzodkiewek...


Uwaga: nie podaję proporcji, najlepiej dobrać je według upodobań, można też modyfikować w zależności od tego, co jest pod ręką. Jeśli nie mam rzodkiewek i rukwi, to dodaję świeży tymianek — zupa nabiera nowego aromatu, ale jest równie dobra. Zachęcam do eksperymentowania. Smacznego!

wtorek, 31 maja 2016

Sałatka z musztardowcem

Bardzo lubię kulinarnie tę porę roku. Na szybki obiad można przygotować łatwe dania z świeżych warzyw: sałatki, chłodniki. Wszystko świeże, chrupiące, rześkie, a to świetne przy upałach, jakie w ostatnich dniach zapanowały.


Dziś na „ogień” poszedł musztardowiec, nowe moje odkrycie. Młode liście musztardowca to coś pomiędzy jarmużem a sałatą w strukturze, smak jest nieco gorzkawy i ostry. Dziś wystąpił w towarzystwie listków rzymskiej czerwonej sałaty, rukoli, pokrojonego drobno jabłka i połówki pomarańczy, garści namoczonej suszonej żurawiny i podprażonych orzechów laskowych i ziaren słonecznika. Do tego sos z soku z połówki pomarańczy, oliwy, odrobiny soku z cytryny, startego ząbka czosnku, soli i pieprzu. Pychota!


Późnowiosenne i letnie sałatki mogłabym szykować w nieskończoność. Tyle jest kombinacji :).
Dobrego wieczoru!

niedziela, 15 maja 2016

Tulipanowe szaleństwo w Ogrodzie Botanicznym

Niech zdjęcia mówią same za siebie :)



Mam nadzieję, że podobnie jak ja mieliście naprawdę udany weekend! Oby takie były zawsze! Można dzięki temu wracać do pracy z nowymi siłami, zapałem i energią :).

poniedziałek, 9 maja 2016

Początek maja w Otwocku Wielkim

Wiosna zawsze rozkwita tak nagle. Trudno się nie cieszyć i nie fotografować. Jednocześnie każdą wolną chwilę chce się spędzać poza domem, na powietrzu. Jest też sporo prac wiosennych przy roślinach, domowych porządków, wymiana odzieży między szafą a pawlaczem... czas nie chce się rozciągać w nieskończoność. Dlatego umieszczam dopiero teraz zdjęcia z pierwszomajowego spaceru po parku w Otwocku Wielkim.

Pałac w Otwocku Wielkim

Pierwsze kwiatki

Altanka i latarnia w parku na tle delikatnej zielonej mgiełki

Widoki z parku

piątek, 6 maja 2016

Wiosna w lesie

Poniższe zdjęcia dokumentują poszukiwania śladów wiosny i nie tylko w lesie :)



czwartek, 5 maja 2016

Ogród botaniczny

Wiosna w pełni. W ostatnich tygodniach z dnia na dzień wszystko się zazieleniło, wiosenne kwiaty szaleją. Wczoraj udało mi się wybrać do starego ogrodu botanicznego w Warszawie.

Serduszka

Kiedyś chodziłyśmy tu z Babcią 3 maja, żeby położyć kwiaty w miejscu gdzie miała stanąć Świątynia Opatrzności jako wotum narodu za pierwszą polską konstytucję...

magnolie

Dziś Babcia patrzy z góry i na pewno podobają się jej te łany tulipanów, deszcz magnolii, upajające wonią kaliny i bzy...

i więcej magnolii :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...