Wróciła ciepła jesień :). Pisałam już, że nie lubię wstawać późno w soboty. W ogóle nie lubię wstawać późno, mam potem zawsze poczucie zmarnowanego czasu. Czasem jednak trzeba — chyba — skoro organizm sam się tego domaga... Spałam dziś prawie do południa. Jak wstałam za oknem było słonecznie i ciepło. Wsiadłam na rower i odebrałam pocztę, po drodze zrobiłam część lżejszych sprawunków. Już wiem co chcę na prezent przed następnym sezonem rowerowym :) — marzy mi się kosz na rower, o taki na przykład.
W moim domu królują jabłka.
Wpadam coraz bardziej w wir uczelniany, a czas w domu pochłaniają mi zebrane w ubiegły weekend jabłka. Wydaje mi się, że ich nie ubywa. Każde gotowanie jabłek do słoików kończy się wielkim lepieniem całej kuchni i mnie samej :).
A tak prezentuje się krwawo okupiona dzika róża w mojej kuchni:
A niebawem może wreszcie uda mi się uwiecznić pełne słoiki :)
Ostatno jesienne słonko zdecydowanie rozleniwia.Podziwiam Twoje kulnarne poczynania - ja tak niestety nie mam .
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale ostatnimi czasy cięzko dodać komentarz do Twoich postów -próbowłam już kilka razy ale bezskutecznie - coś sie zawiesza.Więc jeśli nawet nie pojawia sie mój komentarz to wiedz,że i tak zaglądam do Ciebie.Pozdrawiam Ewa:-)
nie wiem czemu się zawiesza :( ale tym razem się udało :)!
UsuńZapach jabłkowy pewnie przepełnia cały Twój dom :)
OdpowiedzUsuńtez w tym roku planuje jeszcze przetwory z jabłek.
Miłej niedzieli.
Ada
Tobie również! ja nie planowałam, ale jabłka same zdecydowały...w zeszłym roku Ciocia z wszystkich drzewek razem nazbierała tylko jedną reklamówkę, a w tym zatrzęsienie:). Nie ukrywam, że podejrzałam u Ciebie Twoje musy (w końcu ciągle jeszcze ze mnie świeża gospodyni domowa:) i też myślę o suszeniu.
Usuń