SZUKAJ W BLOGU

niedziela, 5 lutego 2012

samochodowo

Wśród spraw, które znajduję jako kompletnie nie kobiece, jedno z pierwszych miejsc znajduje samochód. Nie mam na myśli prowadzenia, ale raczej zajmowanie się samochodem od ubezpieczania, przez mycie, sprawdzanie poziomu płynów, zmianę opon po wizyty w warsztacie. Do pewnego momentu nie miałam potrzeby zajmowania się tymi sprawami, ale od jakieś czasu spadło to na mnie. Każda z tych czynności wywołuje u mnie stres i potężny skok adrenaliny. Pokonanie swojej niechęci, myślenia „ja nie potrafię, nie dam rady” wydaje się absolutnie niemożliwe. Ale jest! :) A satysfakcja jest ogromna! Obym się nie uzależniła ;P!

Wreszcie, po pewnych perturbacjach, do finału udaje mi się doprowadzić przegląd techniczny samochodu. Oczywiście robię to pierwszy raz w życiu, więc wizyta w stacji kontroli pojazdów była nowością. Z dużym zainteresowaniem przyglądałam się kolejnym operacjom, które miały na celu sprawdzenie sprawności i bezpieczeństwa mojego autka — właściwie chyba nie powinnam tak o nim pisać, bo to całkiem duże kombi, ale ponieważ darzę je już pewnym sentymentem, bo sporo razem przeszliśmy, to sobie pozwalam. Niestety okazało się, że samochód wymaga wizyty w warsztacie (przewody hamulcowe tylne), a co gorsza Panu nie podoba się świecąca kontrolka poduszek powietrznych. Pierwsze proste — umówiłam się w najbliższym warsztacie i kłopot rozwiązany. Drugie — niby wiedziałam, że jedna poduszka została specjalnie odłączona, ale dokładnie historii choroby nie znałam i nie miałam pojęcia, co dalej z tym fantem zrobić... udało się, po wczorajszych próbach podłączenia (mimo mrozu na zewnątrz!), kontrolka się nie świeci!

Jutro jadę dokończyć przegląd, hurra!!! Kto by pomyślał, że będę się cieszyć na myśl o przeglądzie?!

Ps. Ponieważ nie dawno przestał mi działać GPS (wstyd może się przyznać, ale to narzędzię, z którym nie lubię się rozstawać, jeśli muszę jechać gdzieś po raz pierwszy), rozkręciłam urządzonko. Wypadło z niego masę różnych rzeczy, które miał w sobie. Trochę mnie to przepłoszyło, czy dam radę to poskaładać. Dałam radę. Więcej, po mojej interwencji GPS działa :). Jak kobieta chce to potrafi! Wcale nie mamy dwóch lewych (w moim wydaniu powinno być: dwóch prawych, bo jestem leworęczna) rąk do techniki, nie dawajmy sobie tego wmówić!

Moje narzędzie!

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...