Co prawda na dworze pogoda zdecydowanie jeszcze nie wiosenna i rośliny raczej przyczajone. O trawnikach wielkomiejskich nie będę pisać wcale. No może tylko tyle, że jak widzę pieska to mi się nóż w kieszeni otwiera.
Dzień jednak wydłuża się — och, jaka to radość, że jak wstaję to na zewnątrz nie panują już egipskie ciemności, a powrotom z pracy też już czasem, zależnie od dnia, towarzyszy słońce. Od razu inaczej funkcjonuję i więcej we mnie radości, energii. Boże dziękuję Ci za słońce i dłuższe dni!
Mimo zimna i śniegów bazie jednak po troszku wyłaziły, o czym już zresztą pisałam. Udało mi się wreszcie pozgrywać baziowe zdjęcia. Oto one!
|
Wierzbowe bazie |
|
Bazie osikowe |
Zazdroszczę :) tych baź i nieśmiałych przebłysków wiosny :)
OdpowiedzUsuńNadrabiam zaległości w czytaniu :)
buziaki