SZUKAJ W BLOGU

niedziela, 15 stycznia 2012

Zima

Wreszcie, nareszcie, w końcu... hurrraaa! Zima!. Oczywiście zima kalendarzowa jest już niby od 22 grudnia. Piszę niby, bo do tej pory ciągle nie było śniegu. Raczej wszystko powoli szykowało się już do wiosny... Trawa zieleniała, podobno już nawet gdzieniegdzie krokusy i przebiśniegi zaczęły kwitnąć, wcale a wcale nie przebijając się przez śnieg. A tymczasem w piątek pierwsze popruszenie śniegiem, tyle że nic z niego nie zostało — temperatura była ciągle powyżej zera i wszystko natychmiast topniało.

W sobotę — niechaj żyją studenci zaoczni — wstałam raniutko, żeby pędzić na zajęcia, a za oknem... biało, śnieg :). Ten śnieg i radość, którą mi niesie od dziecka, sprawiły, że nawet to wczesne sobotnie wstawanie i perspektywa paru godzin ze studentami przestały być czymś nieprzyjemnym.

Zajęć naszczęscie nie dużo. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie wykorzystała. Mimo pewenych symptomów przeziębienia (moja Siostra Lekarz twierdzi, że to nie przeziębienie tylko niestety przewlekły stan zapalny zatok, który co jakiś czas daje o sobie znać :/) postanowiłam choć na trochę uciec z miasta i wybrać się do lasu. Udało się — las piękny, przypruszony, widzieliśmy sarenki i ślady po bobrach. Poza tym wytropiliśmy zupełnie niezimową leszczynę — biedaczka przez te ostatnie ciepłe pogody zdąrzyła wypuścić bazie... Podejrzewam, że wiewiórki mogą w tym roku mieć problem ze znalezieniem orzechów :(, bo zima, która właśnie dała o sobie znać nie wróży dobrze baziom...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...