SZUKAJ W BLOGU

sobota, 15 czerwca 2013

wiosenne cięcie - post wreszcie ukończony, ale już mocno przedawniony...

bo chyba z połowy kwietnia, ale szkoda mi go kasować.

Wiosna długo nie chciała przyjść. Chyba dlatego, razem z tą nieznośnie przedłużającą się zimą mnie też wszystko ciągnęło się w nieskończoność. Ledwo uporałam się z jednym nadchodziło kolejne. Poza tym jak nie jest łatwo, jak mi coś ciąży to mój organizm ucieka w sen... potrzebuję wtedy snu na potęgę i żadna ilość nie wydaje się za mała. Normalnie nie należę do śpiochów, ale kiedy jest ciężko, kiedy trudności się piętrzą mogłabym spać 24 godziny na dobę. Hm... jedni z kłopotów spać nie mogą, a ja jakby przeciwnie...

W każdym razie zima poszła precz i ja też postanowiłam, że muszę bardziej postawić się przeciwnościom. Właściwie to nie muszę... chcę, chcę bardziej przeciwstawić się przeciwnościom, chcę bardziej zawalczyć o życie (nie tylko w perspektywie ziemskiej), chcę bardziej zadbać o siebie i swoje otoczenie!

Dziś zaczęłam od cięcia ...włosów a potem roślin :). Od dwóch lat miałam włosy długie, opadające na plecy i dziś je ścięłam. Moja twarz nabrała innego wyrazu, zrobiło się lżej. Choć trochę żal się zrobiło jak spojrzałam na to, co zostało na podłodze u mojej fryzjerki, to myślę sobie jednak, że to jest czas na zmiany, na to, żeby dać szansę temu co przede mną. Nie zamierzam zapominać o życiu tu i teraz. Lekcji, którą przeszłam, nigdy nie zapomnę. Ale prawdziwe życie to życie łaską chwili obecnej bez strachu, a ja się ostatnio trochę „zaskorupiłam” w  postaci przetrwalnikowej. Jak ziarenko, które postanowiło nie kiełkować, bo a nuż będzie za zimno, albo za sucho, albo wody za dużo... a przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby się odważyć na kiełkowanie :) inaczej żadnych kwiatków nie będzie...

Życzę udanych i pełnych odwagi wiosennych cięć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...