SZUKAJ W BLOGU

wtorek, 6 grudnia 2011

Roraty

W mojej prafii niestety Roraty zaczynają się dość późno — na tyle późno, że jak mam na ósmą do pracy to nie mam jak tego połączyć :( Szczęśliwie są w tygodniu dni, kiedy nie muszę być od ósmej w pracy. Zeszły tydzień upłynął mi na załatwianiu spraw różnych i dopiero w tym tygodniu we wtorek udało mi się być na Roratach. 
Uczestnictwo w porannych maszach w ogóle ma taką cechę, że pomaga mi ustawić cały dzień we właściwym kierunku. Sprawia, że łatwiej pamiętam, że tak na prawdę każda moja praca, czynność bez Boga i nie poświęcona Bogu traci sens. Natomiast zaproszenie Boga nawet do najbardziej błahego zajęcia — choćby zamiatania podłogi — nadaje mu sens. Zajęcie, którego po ludzu nie lubię, staje się przyjemniejsze, chyba dlatego, że w  towarzystwie kochającej osoby, bo przecież taką jest Bóg! Zdecydowanie też łatwiej jest odrzucić czynności niepotrzebne, głupie, które wynikają ze słabości, lenistwa... Łatwiej dobrze zaplanować czas na odpoczynek i pracę, w sposób świadomy, z dbałością o zdrowie to fizczne, psychiczne i duchowe.
A Roraty dodatko mają niepowtarzalny urok. Zaczynają się w ciemności rozświetlonej tylko świecami i lampionami — każdy troskliwie pilnuje światła by nie zgasło. Dla mnie to jest dodatkowa zachęta i motywacja do lepszego, staranniejszego przygotowania na Boże Narodziny, z równie dużą troską jak ta kiedy pochylam się nad moją zapaloną świecą roratnią. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...