SZUKAJ W BLOGU

wtorek, 30 lipca 2013

szyję

Jestem jedną z tych osób, co potrafią trzymać w ręku igłę z nitką. Nie żeby jakieś piękności niezwykłe powstawały (jak na przykład tu), ale zacerować, przyszyć guzik, skrócić za długie nogawki, zwęzić spodnie czy spódnicę, wszyć gumkę, czy uszyć jakieś proste rzeczy umiem.

Niestety z braku czasu przeważnie mam stos rzeczy przeznaczonych do naprawy i czekających na lepszy moment. W ubiegłym tygodniu stos osiągnął rozmiary takie, że postanowiłam go trochę okiełznać. Pierwsza porcja napraw wymagała tylko ręcznych ingerencji, ale w końcu dotarłam do takich co bez maszyny to jednak trudno.

Maszynę mam od niedawna, choć w naszej rodzinie jest od dawna. Przez ostatnich przynajmniej dwadzieścia lat stała u Babci, wróciła do niej po tym jak moja Mama dostała maszynę elektryczną. Kiedyś maszyna należała do mojej Prababci. Kiedyś, jeszcze jako dziewczynka, na niej szyłam. W ubiegłym roku, jak przeprowadziliśmy się na samodzielne mieszkanie, maszyna trafiła do mnie, bo Babcia już od kilku lat nie szyje, a „Tobie może się jeszcze przyda”. Do tej pory jakoś nie składało się, żeby ją uruchomić. Maszyna ma napęd ręczny i jak musiałam na szybko przygotować zasłony do nowej sypialni, to...pojechałam do Mamy i siadłam przy maszynie elektrycznej.

Teraz mi wstyd :). Bo maszyna owszem nie jest elektryczna, ale szyje się na niej dobrze, łatwo, po prostu przyjemnie. Muszę tylko zainwestować w stopki (o ile znajdę pasujące) i spróbować poszukać dodatkowych szpulek do czółenka. Okazało się, że najtrudniejszym zadaniem było właściwe umieszczenie szpuleczki w czółenku (odpowiedniku bębenka). Metodą prób i błędów w końcu się udało. Oczywiście, że maszyna ma ograniczenia, nie posiada funkcjonalności współczesnych maszyn, ale przynajmniej na razie w zupełności zaspokaja moje potrzeby :).

Modelka moja :)

A piękna jest niczym najpiękniejsza modelka. Prawdziwa z niej dama. Gdyby chodziła na spacery na pewno wkładałaby koronkowe rękawiczki i osłaniała cerę parasolką od słońca :).

Dama przy pracy

Ps. Post przygotowałam w weekend. Miałam go umieścić wczoraj. Od wczoraj rana jednak sporo się zmieniło. Odeszła od nas Babcia mojego Męża. Niby byliśmy na to przygotowani, ale i tak wydaje się, że nagle. Wiem, że patrzy na nas z góry, ale po prostu tęsknię...

1 komentarz:

  1. Piękna.. moja babcia taką miała i jako mała dziewczynka czasem pokręciłam kołem albo ręcznie pedałem bo nie było opcji abym wszędzie jednocześnie dostała... myślę ,że od niej się u mnie wszystko zaczęło....nie mogę się napatrzyć...
    Co do babci - to wiesz ,że śmierć nie jest końcem tylko początkiem ...pozdrawiam Ewa:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...