SZUKAJ W BLOGU

wtorek, 20 sierpnia 2013

po DRODZE

W drodze (zdjęcie z 2006 roku, bo w tym nie miałam aparatu ze sobą)

Kilka dni temu wróciłam do domu po 10 dniach marszu:

10 dni drogi po ludzku może trochę bez sensu, z bólem, zmęczeniem, niedospaniem, wysypką (przy tych upałach dopadło mnie uczulenie na opary asfaltu — nogi w czerwonych plamach i rozpalone), pęcherzami na stopach... Dość użalania!!! :)

10 dni upału (trzeba było bardzo uważać, żeby nie doprowadzić do odwodnienia i poparzeń słonecznych) i jedna noc bardzo burzliwa w namiocie (nie boję się burzy, bardzo je lubię, błyskawice i grzmoty wywołują u mnie uśmiech, ale tym razem nawet ja się czułam nieswojo).

10 dni mycia się w małej misce z wodą ze studni (jak u licha zmyć te warstwy kremu z filtrem pomieszanego z potem i kurzem?).

10 dni ciszy i modlitwy śpiewem, słuchania Słowa. 

10 dni przyglądania się swoim słabościom (ach, jak nieraz złoszczą Siostry i Bracia obok, a przecież mam być jak Chrystus) i  nauka pokory (bo trzeba do końca Bogu zaufać i przyjąć, że własnymi siłami tego nie da się przejść).

10 dni poznawania ludzi i ich przeróżnych historii życia.

W 10 dni można na nowo przeżyć całe swoje życie, można je obejrzeć jak pod mikroskopem. Nie byłam na pielgrzymce po raz pierwszy, nawet nie drugi. Za każdym razem jest strach, za każdym razem od nowa trzeba powiedzieć z pełnią zaufania „Panie ty prowadź”, trzeba zapomnieć o sobie i jednocześnie odkryć z Bogiem od nowa. Za każdym razem jest inaczej. Dla mnie to czas, kiedy wszystko wraca na swoje miejsce, kiedy pytania, na które nie było odpowiedzi, je otrzymują. To wracanie do DOMU. Od samej Jasnej Góry ważniejsze jest to, co po drodze — ludzie spotkani, Bracia i Siostry w drodze, Bóg który objawia się w ludziach, pogodzie, roślinach, słowie i we mnie samej.

Jest też po drodze takie miejsce obok Jasnej Góry szczególne dla grupy, w której szłam. To są Gidle, klasztor dominikański i sanktuarium Matki Boskiej Gidlskiej z malutką figurką Matki Boskiej o  niezwykłej historii i słynącej cudami. Od kiedy trafiłam tam po raz pierwszy, chcę tam wracać. Kaplica w Gidlach jakoś bardzo służy przystanięciu, zamyśleniu, zatopieniu w rozmowie z Najwyższym... brzmi banalnie, bo brakuje słów...

Zostawiam jeszcze takie słowa naszej modlitwy z drogi, które bardzo mocno usłyszałam:
Błogosławcie Pana wszystkie Jego dzieła,
które by nie kwitły gdyby nie cierpienie,
błogosławcie Pana
i z księgi Judyty:
Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko, co On uczynił z Abrahamem, i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem ich poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serce, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego. (Jdt. 8, 25-26a. 27)
Dobrego dnia!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...